Wpływ karmienia na zmysły
Podziel się
Dlaczego piszę o wpływie karmienia na zmysły? Bo jest to bardzo ważne, a zazwyczaj pomijane podczas podejmowania decyzji o sposobie karmienia dziecka. O ile oczywiście mamy na to wpływ.
Równowaga w odbieraniu bodźców
Pierwsze lata życia dziecka to intensywne poznawanie świata. To zachłanne nasycanie się każdym doświadczeniem, emocją, sytuacją. Wszystko to dzieje się za pomocą zmysłów. Nasz maluch chłonie świat poprzez węch, wzrok, słuch, dotyk, smak. Wiele w tej chwili mówi się o integracji sensorycznej, czyli o tym jak ważna jest równowaga w odbieraniu wszystkich bodźców. Każdy z nas odczuwa różnego rodzaju dyskomfort w obrębie któregoś ze zmysłów. Jedni nie lubią hałasu, inni, gdy ktoś ich dotyka, a ktoś jeszcze nie toleruje intensywnych zapachów.
Karmienie a zmysły
A czy sposób, w jaki karmimy dziecko ma jakikolwiek wpływ na zmysły? Czy decyzja o tym czy karmimy dziecko piersią czy butelką w jakikolwiek sposób wpływa na nie? Oczywiście, że tak. Chcę zwrócić uwagę na to, jakie może pociągnąć za sobą konsekwencje wybór karmienia butelką i jak się przed nimi uchronić.
O fazie oralnej
Nie bez kozery Freud nazwał najwcześniejszy okres w życiu dziecka „fazą oralną”. Jest to czas, kiedy najwięcej uwagi skupiamy właśnie wokół karmienia. No to o co chodzi z tą różnicą pomiędzy piersią a butelką?
Przede wszystkim pierś ma swoją fakturę. Nie jest gładka jak silikonowy smoczek. Ma swoją chropowatość, temperaturę. Na początku karmienia brodawki sutkowe są twarde, trudno je chwycić małymi ustami. Im dłużej dziecko ssie, tym bardziej stają się miękkie.
Na początku leci rzadki pokarm, a dopiero po chwili gęstszy, tłustszy. To wszystko daje dziecku możliwość percepcji różnorodnych doświadczeń w obrębie jamy ustnej. Pozwala to na „odwrażliwienie”, dzięki czemu w późniejszym czasie z łatwością toleruje nowe smaki, konsystencje.
Bardzo często u osób z nadwrażliwością w jamie ustnej (zwłaszcza na języku) pojawia się problem na przykład z badaniem laryngologicznym. Bowiem nie tolerują one dotyku drewnianej szpatułki na języku. Osoby takie zazwyczaj przy jedzeniu lodów odgryzają kawałki zamiast lizać. Nie potrafią ssać cukierków. Po prostu je gryzą. Nie są w stanie również oblizać palca zanurzonego na przykład w słodkim kremie. Zazwyczaj zdejmą go zębami.
Profilaktyka “oralna”
Co można zrobić w momencie, kiedy jednak decydujemy się na karmienie butelką, by uniknąć u dziecka nadwrażliwości w obrębie jamy ustnej? Sposób jest bardzo prosty.
Mniej więcej w trzecim miesiącu życia dziecko zaczyna wkładać rączki do buzi. Wiąże się to również z intensywniejszym ślinieniem się. Nie jest to moment, jak zwykło się mówić, że „zęby idą”, a jedynie czas, kiedy zwiększa się produkcja śliny. Maluch nie nadąża jeszcze z połykaniem jej.
Wielu rodziców popełnia wówczas ogromny błąd. Od tego momentu namiętnie wyciągają dzieciom rączki z buzi. Przez kolejne miesiące dziecko wkłada do ust różne przedmioty. I tak ma być. Rolą rodziców nie jest wówczas odbieranie dziecku tego doświadczenia, a jedynie dbanie o to, by przedmioty używane przez nie były bezpieczne i czyste.
Koordynacja ręka – usta
W tym momencie pojawia się jeszcze jeden niezwykle ważny aspekt w rozwoju dziecka. Mianowicie koordynacja ręka – usta. Jest to niezwykle ważne, by dziecko ją ćwiczyło.
Sprawność ręki wpływa na sprawność mowy i odwrotnie. Dzieci, które w wieku przedszkolnym/ szkolnym mają wady wymowy, zazwyczaj przejawiają również niższą sprawność grafomotoryczną.
Dlatego tak ważne jest pozwolenie dziecku na eksplorowanie otaczającego je świata za pomocą ust. Umożliwienie mu samodzielnego jedzenia (kiedy już rozszerzamy dietę), ale także organizowanie sytuacji, w których pracują także rączki. Z różnymi fakturami, sprężystością, miękkością, konsystencją itd.
Kuchnia krzepi, wspiera i koi
Kuchnia zawsze była i będzie sercem domu. Nie tylko karmi, koi smutki, ale także daje możliwość do zacieśniania więzi przy wspólnych posiłkach i wspierania dzieci w jak najbardziej harmonijnym rozwoju. Warto zadbać o to od samego początku życia naszego dziecka. Zwłaszcza, że nie wymaga to od nas zaangażowania, poświęcenia czasu i pieniędzy, a jedynie świadomości, że im mniej ingerujemy w naturalne zachowania dziecka, tym lepiej dla jego rozwoju.
mgr Marta Jadczak – terapeutka biodynamicznej terapii czaszkowo – krzyżowej, specjalistka wczesnej interwencji i wspomagania rozwoju małego dziecka, terapeutka karmienia, specjalistka terapii okołoporodowej.
Obrazek wyróżniający: zdjęcie z archiwum Fundacji „Mlekiem Mamy”.